beta

beta

środa, 30 kwietnia 2014

trudne początki

Zawsze lubiłam przyglądać się tacie, kiedy ten wyciągał starego łucznika i dokonywał jakiś drobnych przeróbek. Potem razem uszyliśmy pierwszą torbę. Po jakimś czasie odpowiedzialność za drobne przeróbki spadła na mnie. I tak przez lata, aż do momentu kiedy poszłam na studia. Wtedy uświadomiłam sobie, że chyba sprawia mi to całkiem dużą przyjemność. Teraz każdą wolną chwilę wypełniają ścinki materiałów oraz dźwięk maszyny. Wszechobecne nitki czają się w każdym kącie, a zapodziane szpilki tylko czekają żeby zaatakować. Może czasem znajdzie się tu jakieś zdjęcie kota (który zawsze chętnie pomaga w szyciu!), ale głównie blog posłuży mi do ukazania krawieckiej twórczości szerszej publiczności. Przedstawiać się nie będę, bo notkę 'o mnie' możecie znaleźć obok.






tak właśnie wyglądały początki (te już na studiach). Prezent dla mojego miłośnika porschaków. Do salonu było mi nie po drodze to mu uszyłam. Całość poduszki wykonana z filcu